Michniów w okresie II wojny światowej.
Michniów to świętokrzyska wieś położona w gminie Suchedniów, której historia sięga XVI wieku. Michniów (Michnów) należał do klucza bodzentyńskiego dóbr biskupów krakowskich. Osada zamieszkiwana była przez drwali, strażników leśnych i kurzaczy (osoby zajmujące się wypalaniem węgla drzewnego). Rozwój wsi wiązał się z rozwojem przemysłu Suchedniowa i okolic. Wielkie piece, fryszerki i blacharnie potrzebowały coraz więcej węgla i rąk do pracy. Mała osada powoli rozrastała się do rozmiarów wsi. W 1855 r. wieś liczyła 24 domy, trzy tzw. posady (dla podleśnego, sążniarza i strzelca) wraz z trzema działkami gromadzkimi: szkolną, kowalską i karczmarską. Nie wiadomo jaki był udział mieszkańców Michniowa w powstaniach i zrywach niepodległościowych XIX wieku, ale miejscowa legenda głosi, że ludność miała dostarczać żywność stacjonującemu w pobliżu oddziałowi powstańczemu generała Mariana Langiewicza.
Odzyskanie przez Polskę niepodległości w 1918 r. sprawiło, że wieś zaczęła rozwijać się w sferze kultury i gospodarki. W okresie międzywojennym w Michniowie działały: Związek Strzelecki ,,Strzelec”, Młodzieżowa Akcja Katolicka parafii Wzdół, Koło Gospodyń Wiejskich, Ochotnicza Straż Pożarna i Żeńska Drużyna Samarytańsko-Pożarnicza. Powstała także szkoła, najpierw w prywatnym domu Walentego Dulęby, później została przeniesiona do nowowybudowanej remizy strażackiej. Działały sklepy, masarnie, dobrze rozwijało się pszczelarstwo. Jednakże małe areały gospodarstw, piaszczysta i kamienista ziemia dawała słabe plony i niewielkie zyski. Dlatego też michniowianie zazwyczaj posiadali dodatkowe zawody. Pracowali jako drwale, cieśle, stolarze, robotnicy tartaczni, kolejarze, pracownicy w suchedniowskich zakładach m.in.: fabryce naczyń kamionkowych Antoniego Wędrychowskiego, Suchedniowskiej Hucie Ludwików rodziny Tańskich, Państwowej Fabryce Amunicji w Skarżysku.
W lecie 1939 r. część michniowian została powołana do wojska, by walczyć w obronie Ojczyzny na frontach września. Agresja niemiecka na Polskę w dniu 1 września 1939 r. spotęgowała atmosferę grozy i niepewności jutra. Działania wojenne szybko dotarły do wsi. 3 września oddziały polskie zaczęły budować umocnienia w pobliżu gajówki w Michniowie, w kierunku torów kolejowych linii Kraków–Warszawa. W nocy z 6 na 7 września ostatni polscy żołnierze opuścili Michniów. 2 Dywizja Lekka Wehrmachtu posuwała się w walkach od Kielc w kierunku Skarżyska. Rankiem 8 września we wsi pojawili się Niemcy. Zajęli i zdewastowali pomieszczenia szkoły. Była to zapowiedź polityki wyniszczenia i terroru przyszłego okupanta.
W wyniku niemieckiego zwycięstwa 26 października 1939 roku ogłoszone zostało powstanie Generalnego Gubernatorstwa ze stolicą w Krakowie. GG zostało podzielone na cztery dystrykty: krakowski, lubelski, radomski i warszawski. Michniów znalazł się w dystrykcie radomskim, w granicach powiatu kieleckiego, gminy Ostojów (później Suchedniów).
W 1939 r. w Michniowie mieszkało ok. 600 osób. W końcu 1939 r. i na początku 1940 r. do miejscowości trafiło kilka rodzin wysiedlonych z ziem wcielonych do III Rzeszy, m. in: pochodzący z Wielkopolski Fagasińscy (vel. Daniłowscy), Hieronim Błaszkowski (vel. Franciszek Kaczmarek) oraz siostry Irena Kampf i Julianna Milde. Władysław i Feliks Fagasińscy byli nauczycielami w Kleczewie. Wraz z Julianem Materkiem, pochodzącym z Michniowa nauczycielem ze Złotkowa, gm. Kleczew udali się w kieleckie i zamieszkali w rodzinnej wsi Materka. Podczas pobytu w Michniowie Fagasińscy posługiwali się nazwiskiem Daniłowscy i pod takim nazwiskiem aresztowano ich 12 lipca 1943r. Na takie też nazwisko są wystawione akty zgonu w obozie Auschwitz. Hieronim Błaszkowski był urzędnikiem samorządowym – sekretarzem urzędu gminy w Kleczewie i niezwykle zasłużonym społecznikiem. Po wybuchu wojny zniszczył część dokumentów urzędowych mogących być przedmiotem zainteresowania Niemców. Wraz z żoną Czesławą i synem Jerzym ewakuowali się z rodzinnego miasta. Poszukiwany przez Niemców, nawiązał kontakt z ukrywającymi się w Michniowie Fagasińskimi i Julianem Materkiem, poczym udał się w kieleckie. Przebywał w Kielcach, Suchedniowie, Michniowie. Był zatrudniony w Zarządzie Gminy Suchedniów. Zaprzysiężony, pełnił służbę w ZWZ i AK. Przybrał fałszywe imię i nazwisko: Franciszek Kaczmarek. Zginął 12 lipca 1943 r. w czasie pacyfikacji Michniowa. W październiku 1939 r. u rodziny Jana Obary zamieszkała pochodząca ze Skarżyska rodzina Franke.
Michniów, podobnie jak pozostała część ziem polskich włączonych do GG, został poddany intensywnej polityce grabieży ekonomicznej i ludzkiej. Podstawową formą obciążeń gospodarstw chłopskich na terenie GG były kontyngenty, wprowadzone w 1940 r. Wymiar kontyngentu rokrocznie był podnoszony, a jego ściąganie odbywało się w sposób brutalny i bezwzględny. Od 1942 roku na mocy rozporządzenia Hansa Franka, każdy kto uchylał się od obowiązku kontyngentowego mógł zostać skazany na śmierć. Ponadto każde gospodarstwo było obłożone dodatkowo różnego rodzaju podatkami i świadczeniami ustalonymi przez władze okupacyjne, w postaci podwód i szarwarków. Te ostatnie odrabiano zazwyczaj przy zwózce drewna z lasu oraz wycinaniu drzew i zarośli wzdłuż torów kolejowych. Część michniowian pracowało w skarżyskich zakładach amunicji zarządzanych przez niemiecki koncern ,,Hasag”.
W różnych okolicznościach przed lipcem 1943 r. zostali wysłani do pracy w Rzeszy m. in.: Stanisława Mikulska, Eugenia Dupak, Marian Dzierżyło. W 1942 r. został aresztowany w niewyjaśnionych okolicznościach pochodzący z Michniowa Marian Józef Rynkowski. Zmarł w KL Auschwitz w dniu 26 lutego 1943 r. W wyniku denuncjacji konfidenta niemieckiego latem 1942 r. aresztowany został Mieczysław Banaczkowki. W drodze na roboty przymusowe do Rzeszy zbiegł. Po powrocie do wsi nie nocował w rodzinnym domu. Prawdopodobnie na skutek działalności tego samego konfidenta w 1942 r., w okolicy Kamienia Michniowskiego, niemiecka żandarmeria rozstrzelała pochodzących z Warszawy dwóch braci Cyglerów. Byli to synowie oficera polskiego, mieszkali we Wzdole u rodziny Wincentego Sowy. W maju 1943 r. został aresztowany lokator Obarów Antoni Franke. Osadzono go w KL Auschwitz. Jego żona i córka mieszkały w Michniowie do pacyfikacji wsi, a następnie we wsi Krzyżka i Jędrów koło Suchedniowa.
Po klęsce wrześniowej Michniów pomagał ostatnim żołnierzom i pierwszym partyzantom mjr. Henryka Dobrzańskiego „Hubala”. Kawalerzyści zatrzymali się tu na postój w drodze w lasy koneckie. Pod koniec 1939 r. we wsi zaczęła tworzyć się siatka konspiracyjna. Jednym z jej twórców był oficer z 4 pułku piechoty Legionów Hipolit Krogulec. W Michniowie rozpoczęła swą działalność komórka SZP-ZWZ (Służba Zwycięstwu Polsce – Związek Walki Zbrojnej). Pierwszych konspiratorów zaprzysięgał Hipolit Krogulec „Albiński”. Powstała grupa Związku Odwetu. Z chwilą przekształcenia ZWZ w Armię Krajową placówka michniowska liczyła blisko 40 żołnierzy – kryptonim „Kuźnia”. Dowódcą plutonu został mianowany Władysław Krogulec, a jego zastępcą Franciszek Brzeziński. Po Eugeniuszu Kaszyńskim „Nurcie” i Waldemarze Szwiecu „Robocie” na Kielecczyznę przybył kolejny cichociemny por. Jan Piwnik „Ponury”, „Donat”. Jego zadaniem było utworzenie większego zgrupowania AK. Był czerwiec 1943 r.
W konspiracji i akcjach sabotażowych brali również udział michniowanie pracujący w „Hasagu”, uszkadzając maszyny i produkując uszkodzoną amunicję. Zatrudnieni w fabryce Tańskich, członkowie oddziału michniowskiego AK zaangażowani byli w konspiracyjną produkcję części do pistoletów. W 1940 roku rotmistrz rezerwy Stanisław Tański został wraz z żoną rozstrzelany przez Niemców, a zarząd nad zakładem do 1943 r. przejął inż. Kazimierz Czerniewski. To on opracował, na rozkaz mjr. Jana Piwnika ,,Ponurego”, produkcję pistoletu maszynowego wzorowanego na angielskim Stenie.
Od momentu przybycia „Ponurego” w lasy siekierzyńskie i na legendarne już uroczysko Wykus aktywność partyzancka wokół Michniowa nabrała rozmachu. W nocy z 2 na 3 lipca 1943 r. partyzanci z Wykusu przeprowadzili atak na pociąg niemiecki na stacji Łączna. W meldunku dziennym Oberfeldkommandantur 603 Kielce podano, iż w wyniku ostrzelania dwóch pociągów pasażerskich zginęło 8 osób, w tym 4 żołnierzy: jeden z Wehrmachtu oraz trzech z Ostlegionu. Rannych zostało 30-40 osób, wśród których znajdowało się 11 żołnierzy. Źródła polskie podają liczbę około 170 zabitych Niemców, co wydaje się być liczbą o wiele zawyżoną. 8 lipca 1943 r. w Radomiu odbyła się narada, na której Niemcy omówili szczegóły akcji pacyfikacyjnej w Michniowie. 11 lipca 1943 r., w niedzielne popołudnie, grupa niemieckich oficerów policji przybyła samochodem i dokładnie obejrzała wieś.
12 lipca pomiędzy godziną trzecią a czwartą rano wokół Michniowa zacisnął się podwójny pierścień okrążenia. Wewnętrzne posterunki ustawiono wokół budynków, zewnętrzne zaś od wzgórz do lasu. Silne uzbrojone punkty usytuowane zostały w pobliżu dróg wylotowych na szosie Suchedniów – Bodzentyn. Nie wypuszczały one ani nie wpuszczały do wsi nikogo. Część policji niemieckiej weszła do wsi i rozpoczęła aresztowania. Zatrzymanych traktowano bardzo brutalnie. W trakcie akcji trwała grabież majątku mieszkańców osady. Dziewięć osób zostało wywiezionych do Kielc celem dalszych przesłuchań. Prowadzący śledztwo SS-Sturmscharführer Herman Weinub wystosował wnioski o wysłanie 8 aresztowanych osób do Auschwitz. Wnioski zatwierdził szef kieleckiego gestapo Karl Essig. Kilka dni po pacyfikacji w Skarżysku aresztowano pochodzącego z Michniowa Wiktora Wikło, który po krótkim śledztwie został wysłany do KL Auschwitz. W dniu 12 lipca 1943 r. 18 kobiet zostało zabranych i wysłanych na roboty przymusowe. Kobiety te pracowały w gospodarstwach rolnych w okolicach Hanoweru i fabryce porcelany w Königszelt.
W dniu 12 lipca 1943 r. Niemcy zamordowali w Michniowie 102 osoby, w tym 95 mężczyzn w wieku od 16 do 63 lat, 5 dzieci w wieku od 5 do 15 lat i 2 kobiety (44 i 48 lat). Wszystkie kobiety i dzieci zginęły od kul bądź pchnięć bagnetem. 23 mężczyzn zastrzelono, pozostali zginęli zamknięci w stodołach i spaleni żywcem. Pacyfikacja wsi trwała około 11-12 godzin. Przyczyną pierwszego dnia pacyfikacji były donosy konfidentów niemieckich mówiące o współpracy i sprzyjaniu mieszkańców wsi oddziałom partyzanckim.
Przed południem 12 lipca dotarła na Wykus wieść o akcji niemieckiej w Michniowie. Po naradzie dowództwa grupa partyzantów ruszyła w stronę wsi. Po dwugodzinnym marszu dotarli na miejsce. Niemców już nie było, opuścili wieś około godziny 15.00. W nocy z 12 na 13 lipca AK przeprowadziła akcję odwetową – atak na pociąg niemiecki w odległości około kilometra od Michniowa. Zatrzymano pociąg wojskowy i ostrzelano go. W wagonach ,,nur für Deutsche”, strzelano do wszystkich pasażerów i pozostawiono napis ,,ZEMSTA ZA MICHNIÓW”. Wycofujące się oddziały partyzanckie pod dowództwem por. Jana Piwnika ,,Ponurego” przeszły przez wieś i udały się w kierunku Wykusu. Części mieszkańców słysząc odgłosy walki opuściła swe domy. 13 lipca między godz. 10.00 a 11.00 Niemcy ponownie wkroczyli do Michniowa. Mordowali wszystkich bez względu na płeć i wiek. Tylko nielicznym udało się przeżyć. Najmłodszą ofiarą pacyfikacji był dziewięciodniowy Stefan Dąbrowa spalony żywcem wraz z całą rodziną.
W akcji w Michniowie udział brały pododdziały III batalionu 17 pułku policji SS (III/17 SS Pol. Rgt.), 22 pułku policji SS (22 SS Pol. Rgt.), żandarmeria z Częstochowy, Skarżyska, Starachowic, Ostrowca i okolicznych posterunków oraz gestapo z Kielc.
Ogólne straty ludności poniesione w czasie lub w związku z pacyfikacją wyniosły: 211 zamordowanych. W 27 maja 2010 r. Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Krakowie po zapoznaniu się z aktami śledztwa Sygn. S 9/09/Zn w sprawie zbrodni nazistowskich dokonanych w czasie pacyfikacji wsi Michniów umorzyła śledztwo przyjmując liczbę 204 jako ilość ofiar pacyfikacji wsi w dniach 12 i 13 lipca 1943 r. (102 mężczyzn, 54 kobiety i 48 dzieci w wieku od 9 dni do 15 lat). Pozostałe 7 osób to osoby, które były w tym dniu aresztowane i straciły życie w obozach koncentracyjnych. Czasowo zostały pozbawione wolności 22 osoby. Z najnowszych badań wynika, że liczba ofiar tej zbrodni może być większa, gdyż losy lokatorów, osób czasowo przebywających we wsi – nie są znane.
Kilka dni po pacyfikacji wzdłuż toru kolejowego suchedniowskie Szare Szeregi ustawiły tablice z napisem w języku niemieckim: ,,Waffen SS haben hier in Dorf Michniów 200 Männen, Frauen und Kinder ermordet uns dises Dorf verbant”, drugi zaś brzmiał ,,Deutsche Katyń”. Tablice te wykonali sami harcerze. Autorzy tych napisów byli poszukiwani przez władze niemieckie, gdyż sprawa mordu dokonanego na oficerach polskich przez władze sowieckie, została nagłośniona przez Niemców i była synonimem okrucieństwa, barbarzyństwa i pogwałceniem wszelkich zasad prowadzenia wojny. Porównanie Michniowa z Katyniem, dobitnie podkreślało bezprawie i okrucieństwo stosowane przez Niemców wobec ludności ziem polskich. Kilka dni po pacyfikacji dziewięcioletnia Jolanta Franke, powracając z matką ze wsi Wzdół do rodziny w Skarżysku, przechodząc ponownie przez wieś widziała napis: ,,.. na tablicy zamiast Michniów ktoś napisał «Katyń», wtedy jeszcze nie wiedziałam co to znaczy”.
W dniu 13 lipca 1943 r. Michniów przestał istnieć. Wszystkie domy i zabudowania gospodarcze zostały spalone. Pozostali przy życiu michniowianie znaleźli schronienie i dach nad głową w okolicznych wioskach. 15 lipca 1943 r. zezwolono na pochowanie zwłok pomordowanych. Większość ciał złożono do wspólnego grobu usytuowanego na działce szkolnej. Niektóre rodziny pochowano blisko swych domostw i dopiero w 1945 r. przeniesiono do wspólnej mogiły.
Mimo tragedii i surowych zakazów powrotu do wsi, niektórzy michniowianie, nie zwracając uwagi na polecenia Niemców, pojawili się na zgliszczach wsi niemal nazajutrz po zagładzie. 17 lipca 1943 r. Ignacy Wikło pochodzący z Michniowa natknął się w miejscowości Krzyżka na patrol żandarmerii, który sprawdzał teren po ataku na pociąg. Na widok Niemców zaczął uciekać. Zginął trafiony serią z karabinu maszynowego. 16 sierpnia 1943 r. na terenie Michniowa została zastrzelona Stefania Materek. Po pacyfikacji wsi do obozu trafili Jan Kowalik i Czesław Ciszek. Zostali wysłani transportem w dniu 2 października 1943 r. do Auschwitz, a trzy tygodnie później przeniesiono ich do Buchenwaldu. W Warszawie 5 lipca 1944 r. został aresztowany Hipolit Krogulec. Przebywał w więzieniu śledczym przy ulicy Kościuszki w Radomiu, skąd został wysłany transportem 28 lipca 1944 r. do Auschwitz.
W sierpniu 1943 r. na polach michniowskich zatrzymano Franciszka Banaczkowskiego, który zbiegł z transportu na roboty przymusowe. We wrześniu 1943 r. na terenie wsi zostali aresztowani Kazimierz Żołądek i Zygmunt Wikło. Aresztowani przebywali w więzieniu kieleckim, skąd po dwóch dniach wysłani zostali do Częstochowy. W czasie transportu Żołądek zbiegł. Zygmunt Wikło do końca wojny przebywał w Berlinie, w obozie Tempelhof. W tym samym okresie zostało zatrzymanych jeszcze kilku mieszkańców wsi: Józef Karyś, Jan Materek, Ignacy Materek, Maksymilian Gruba, Bogusław Banaczkowski, którzy również zostali wywiezieni na roboty przymusowe. Powrócili do rodzinnej wsi już po wojnie. We wrześniu 1944 r. w okolicznych miejscowościach Niemcy urządzili łapanki. Dotarli także do Michniowa .Jakież było ich zaskoczenie, że w spalonej wsi zastali pracujących ludzi. Kobiety i dzieci puścili wolno. Zatrzymali Bolesława Bielę, Karola Sobochę i po raz drugi Kazimierza Żołądka. Ten, żegnając się z żoną, powiedział: „Nie płacz Hanka, niedługo wrócę”. Słowa dotrzymał, uciekł tego samego dnia z konwoju w Suchedniowie. Pozostali zatrzymani tego dnia mężczyźni wrócili z robót przymusowych w Rzeszy jesienią 1945 r.
Wiosną 1944 r. część mieszkańców zaczęła uprawiać swe pola. Faktyczny powrót i odbudowa rozpoczęła się jednak po zakończeniu wojny. Do wsi powróciło około 140 osób. Zamieszkali w ziemiankach i prowizorycznych szopach. Znany z pomysłowości Kazimierz Żołądek za tymczasowe lokum dla swojej rodziny wybrał porzucony wóz cygański.
Nowy układ polityczny w Polsce Ludowej nie sprzyjał rozwojowi i szybkiej odbudowie Michniowa. Władza nie stosowała żadnych ulg dla wsi zniszczonej pożogą. Powracającym do Michniowa władze zaproponowały inne rozwiązanie, niż podnoszenie z gruzów zrujnowanych zabudowań. Teren obecnej osady planowano przeznaczyć na zalesienie, o wsi i tragedii jej mieszkańców miał przypominać pomnik wzniesiony pomordowanym. Tym, co przeżyli zaproponowano przeniesienie w okolice Jedlnii-Letnisko, do jednej z opuszczonych wiosek lub na Ziemie Odzyskane. Michniowianie nie zaakceptowali tych rozwiązań. Pomimo wszystkich przeciwności odbudowali swoje domostwa.
W 1949 roku przed Sądem Okręgowym w Radomiu stanął dowódca SS i policji w dystrykcie radomskim SS-Brigadeführer Herbert Boetcher odpowiedzialny za całokształt zbrodni popełnionych na tym obszarze. W procesie tym zeznawali także świadkowie pacyfikacji Michniowa. Po ich zeznaniach przewodniczący rozprawie sędzia Józef Nawachowicz zapytał H. Boetchera czy jego zdaniem takie działania można nazwać akcją czy walką z partyzantami. Oskarżony odpowiedział krótko: ,,To nazwał bym zbrodnią”. Oświadczenie to nie było ani przyznaniem się do winy, ani wzięciem na siebie odpowiedzialności za pacyfikację Michniowa. Jak wyjaśnił oskarżony o zagładzie tej wsi dowiedział się dopiero w Radomiu na sali sądowej.
Według jednoznacznej oceny prawo-karnej działania funkcjonariuszy jednostek niemieckich z w dniach 12 i 13 lipca 1943 r. były całkowicie wbrew zasadom prowadzenia działań wojennych i międzynarodowym regulacjom prawnym dotyczącym postępowania z ludnością cywilną w czasie wojny i okupacji. Cała akcja pacyfikacyjna była skierowana przeciwko ludności cywilnej obszaru okupowanego i stanowiła nieuzasadnioną represję. Bezwzględne zabijanie ludzi, w tym kobiet i dzieci, palenie w całości zabudowań, świadczą jednoznacznie o zamiarze wyniszczenia w całości społeczności tej miejscowości z uwagi na przynależność narodowościową. Zachowania takie wyczerpują znamiona przestępstwa opisane w art. 123§1 pkt. 4 kk i stanowią zbrodnie wojenne oraz zbrodnie przeciwko ludzkości określone w art.3 ustawy z dnia 18.12.1998 r. o Instytucie Pamięci Narodowej- Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Zbrodnie te nie ulegają przedawnieniu dlatego ich ściganie jest nadal możliwie i uzasadnione prawnie.
Tragedia pacyfikacji i późniejsze działania sprawiły, że to właśnie ta wieś stała się symbolem martyrologii chłopów polskich w latach II wojny światowej .
Ewa Kołomańska
Muzeum Wsi Kieleckiej
Mauzoleum Martyrologii Wsi Polskich w Michniowie
Pacyfikacja Michniowa – symbol niemieckich zbrodni na polskiej wsi.
12–13 lipca 1943 r. Niemcy dokonali krwawej pacyfikacji świętokrzyskiej wsi Michniów, której mieszkańcy pomagali partyzantom Jana Piwnika „Ponurego”. Łącznie w dwóch akcjach wymierzonych w polskich cywilów zginęły co najmniej 204 osoby, w tym kobiety i dzieci. Zagłada Michniowa miała stanowić przerażający przykład dla wszystkich miejscowości, które wspierały polski ruch niepodległościowy.
Od czerwca 1943 r. Piwnik, jako szef Kedywu Okręgu Radomsko-Kieleckiego Armii Krajowej, dowodził Zgrupowaniami Partyzanckimi w Górach Świętokrzyskich. Walczył na Wykusie – legendarnym, znanym jeszcze z powstania styczniowego uroczysku w lasach siekierzyńskich (wykorzystywanym jako baza partyzancka); wielokrotnie dawał się we znaki Niemcom. Ci, aby go schwytać, znacznie rozbudowali siatkę kolaborantów.
Trop prowadził do Michniowa – małej miejscowości, związanej z działającymi w okolicy grupami partyzanckimi. „Wieś Michniów była siedzibą sztabu partyzanckiego zgrupowań Ponurego do czasu przeniesienia się na Wykus. Wprawdzie pierwsze oddziały leśne kwaterowały na Kamieniu Michniowskim – odległość około pół godziny drogi – jednak w większości wypadków wszystkie sprawy związane z dowodzeniem decydowano we wsi” – tłumaczył po wojnie partyzant „Ponurego” Bogdan Ostachowski „Puer”.
Wieczorem 11 lipca, w niedzielę – gdy mieszkańcy albo spali, albo szykowali się do snu – wieś została szczelnie otoczona przez funkcjonariuszy niemieckiej policji i żandarmerii. Okupanci utworzyli dwa pierścienie okrążenia, od strony lasu i pobliskiego wzgórza.
Według jednego z raportów szefa kieleckiego Gestapo Karla Essiga (sporządzonego 13 lipca), decyzja o przeprowadzeniu akcji przeciwko „sztabowi bandytów w lesie koło Michniowa” zapadła już 8 lipca w Radomiu, a miejsce pacyfikacji odnaleziono przy pomocy jednego z konfidentów. Niemcy spodziewali się znaleźć w Michniowie i okolicach polskich partyzantów.
Cel: zlikwidować „bandytów”
Według jednego z raportów szefa kieleckiego Gestapo Karla Essiga (sporządzonego 13 lipca), decyzja o przeprowadzeniu akcji przeciwko „sztabowi bandytów w lesie koło Michniowa” zapadła już 8 lipca w Radomiu, a miejsce pacyfikacji odnaleziono przy pomocy jednego z konfidentów. Niemcy spodziewali się znaleźć w Michniowie i okolicach polskich partyzantów. Dysponowali też listami cywilów, podejrzanych o współpracę z podziemiem.
12 lipca o poranku rozpoczął się dramat mieszkańców wsi. „Wielu michniowian już przed godziną szóstą wyszło ze swoich domów i kierowało się do pracy w lesie bądź do przystanku kolejowego w Berezowie, by stamtąd udać się pociągiem do suchedniowskich i skarżyskich fabryk, gdzie byli zatrudnieni. Prawie nikt z nich nie przekroczył jednak wewnętrznej linii posterunków” – pisze Longin Kaczanowski, autor książki „Zagłada Michniowa”.
Los cywilów był przesądzony – po rewizji stłoczono ich w pobliskim lesie, nieopodal szosy. Wśród zatrzymanych były też kobiety. Podobny los spotkał tych, którzy pozostali w swych gospodarstwach. Niemcy chodzili od domu do domu i siłą wyciągali mieszkańców. Pierwszymi ofiarami śmiertelnymi byli bracia Antoni i Jan Gołębiowscy. Krótko potem okupanci zabili kilkunastu mężczyzn na terenie przylegającym do pobliskiej szkoły.
Następnym krokiem były „przesłuchania” aresztowanych. Po sprawdzeniu czy dana osoba figuruje na sporządzonej wcześniej liście, „podejrzanych” wywożono wojskowymi ciężarówkami na miejsce egzekucji, zlokalizowane przy jednej z wiejskich dróg.
Zagłada wsi
„Gdy dowieziono ich wszystkich, żandarmi rzucali się na poszczególnych mężczyzn, łapiąc ich za włosy, kopiąc i ciągnąc siła do pobliskiej stodoły Wątrobińskiego. Tam kazali wpędzonej grupie mężczyzn położyć się na klepisku i po ostrzelaniu ich z pistoletów zawarli wrota stodoły. Po chwili podpalona stodoła zamieniła się w gigantyczną żagiew” – opisuje mord na polskich cywilach Kaczanowski.
Jak dodaje, oprawcy zaadaptowali do swych potrzeb także inne pomieszczenia gospodarcze. Ci, którzy nie zginęli od uderzeń kolbą lub bagnetem, nie zostali zastrzeleni z serii karabinowej, ginęli żywcem w płomieniach. Jeszcze inni byli mordowani w swych zagrodach.
Julian Materek, który obserwował niemieckie mordy ze strychu w gmachu szkoły, zapamiętał: „Słyszałem strzały, zwłaszcza od strony północnej, odgłosy silników samochodowych i widziałem przez szpary w deskach przejeżdżające przez wieś samochody ciężarowe wyładowane ludźmi. Widziałem również łunę pożaru w północnej części wsi” – wspominał świadek zbrodni.
W czasie akcji Niemcy rabowali dobytek, palili drewniane domy. Nielicznych miejscowym, których ocalili, wykorzystali do porządkowania miejsca zbrodni i noszenia ciał pomordowanych. Niektórych wywieziono do kieleckiego więzienia; część wysłano później do obozów koncentracyjnych. Kilkanaście kobiet miało niebawem trafić na roboty przymusowe do Rzeszy.
Adolf Morawski na rozkaz Niemców rozwoził wozem po wsi broń i ekwipunek wojskowy. „Rozwożąc karabiny maszynowe, widziałem bardzo wielu hitlerowców, większość z nich ubrana była w mundury żandarmerii, ale widziałem także mundury SS z trupimi główkami na czapkach i mundury wojska” – wspominał Morawski, któremu udało się ujść z życiem. Po wojnie został sołtysem Michniowa.
Bilans zbrodni z 12 lipca był tragiczny – w kilka godzin Niemcy zabili 103 osoby, w tym 96 mężczyzn, dwie kobiety i pięcioro dzieci. Najmłodsze miało 5 lat.
Odwet „Ponurego”
Ale pamiętna niedziela nie była końcem horroru mieszkańców Michniowa. Niedługo po odejściu Niemców, do wsi wkroczyli partyzanci „Ponurego”. Wielu z nich pochodziło ze spacyfikowanej miejscowości lub okolic. Zapadła decyzja podjęcia działań odwetowych – celem był pociąg pośpieszny, jadący z Warszawy do Krakowa.
„Ponury zarządził mobilizację zgrupowania i forsowny marsz w kierunku Michniowa. Partyzanci we wsi nie zastali już Niemców, zobaczyli natomiast pomordowane w okrutny sposób dzieci, spalonych żywcem ludzi. Żołnierze domagali się odwetu. Przecież wielu takich chociażby jak kwatermistrz zgrupowania Julian Materek czy inni znaleźli we wsi pomordowanych w okrutny sposób ojców i matki” – relacjonował „Puer”.
Różne są szacunki ofiar – Niemcy przyznali się w komunikacie do straty 5 osób, w tym trzech żołnierzy Wehrmachtu; polskie relacje mówią o co najmniej kilkudziesięciu zabitych. W oddziale mjr. Piwnika nie odnotowano ofiar śmiertelnych.
„W ramach akcji odwetowej za bestialstwa niemieckie w rej. Skarżyska i Suchedniowa nasze oddziały partyzanckie dokonały w lipcu pod st. kol. Łączna drugiego napadu na pociąg pośpieszny. W akcji zabito i raniono ok. 180 Niemców” – napisano w „Biuletynie Informacyjnym” z 26 sierpnia 1943 roku.
„Biuletyn Informacyjny” z 26 sierpnia 1943 roku: W ramach akcji odwetowej za bestialstwa niemieckie w rej. Skarżyska i Suchedniowa nasze oddziały partyzanckie dokonały w lipcu pod st. kol. Łączna drugiego napadu na pociąg pośpieszny. W akcji zabito i raniono ok. 180 Niemców.
Pacyfikacja – dzień drugi
13 lipca Michniów został ponownie ostrzelany przez niemieckie karabiny. Funkcjonariusze policji okrążyli miejscowość ze wszystkich stron, choć ta – po niedzielnej zbrodni, była już częściowo wyludniona. Większość mężczyzn już nie żyła, ciała w wielu przypadkach ciągle zalegały niepogrzebane na podwórzach gospodarstw. Tym, którzy przeżyli, a nie uciekli (do pobliskich miejscowości: Suchedniowa, Ostojowa, Błota czy Krzyżki), Niemcy zgotowali piekło. Cała wieś płonęła, ze zgliszcz wydobyto jedynie majątek ruchomy oraz żywy inwentarz.
Także i tym razem mordowano bez względu na wszystko. Najmłodszą ofiarą było dziewięciodniowe niemowlę. Według szacunków przedstawionych w publikacji „Zagłada Michniowa”, drugiego dnia pacyfikacji zginęło 100 osób – 50 kobiet, 42 dzieci i 8 mężczyzn.
Ogółem, w dniach 12-13 lipca Niemcy zamordowali w świętokrzyskiej wsi 203 osoby, nierzadko całe wielopokoleniowe rodziny. „Tragedia michniowska pozostawiła piętno na psychice żołnierzy +Ponurego+. Częściowy odwet w pociągu nie wyzwolił ich z tego; ciągle wracali wspomnieniami do potwornego mordu w zaprzyjaźnionej wsi. To pierwsze – w tej skali – zetknięcie leśnego żołnierza z niemieckim bestialstwem +Ponuty+ postanowił wykorzystać jako element psychologiczny w celu dania okazji swoim żołnierzom do ewentualnego wycofania się z szeregów” – pisze Cezary Chlebowski, autor reportażu historycznego „Pozdrówcie Góry Świętokrzyskie”.
***
W wyniku niemieckich ekspedycji karnych, przeprowadzonych 12-13 lipca 1943 roku, Michniów praktycznie przestał istnieć. Powracający mieszkańcy zorganizowali kilka dni później pochówek pomordowanych w masowej mogile. Niemcy zezwolili na pogrzeb, ale zakazali jakiegokolwiek upamiętnienia ofiar. Dziś honoruje je funkcjonujące na miejscu zbrodni Mauzoleum Martyrologii Wsi Polskich – Oddział Muzeum Wsi Kieleckiej.
Waldemar Kowalski
wmk/ ls/
Źródło: https://dzieje.pl/aktualnosci/pacyfikacja-michniowa-symbol-niemieckich-zbrodni-na-polskiej-wsi